niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 5

There are only handsome guys in Canada?

Obudziłam się dopiero po godzinie 10. Nie chciało mi się jeszcze ruszać tyłka z łóżka, więc sięgnęłam po ipod'a i zaczęłam słuchać muzyki.  Podczas kolejnej godziny spędzonej w towarzystwie poduszek i kołdry, rozmyślałam co może się dzisiaj wydarzyć. Czy przyjaciele Nicka polubią mnie? Kim oni są i jak wyglądają?
Z natłokiem myśli w końcu zebrałam się w sobie i wstałam z łóżka. Wzięłam potrzebne mi rzeczy i zawędrowałam do łazienki. Postanowiłam założyć dzisiaj obcisłe jeansy i szary top, a do tego dobrałam białe conversy.
Równo o godzinie 12, gotowa, zeszłam na dół. Na ogół nie poświęcam wiele czasu na codzienny makijaż. Ograniczam się głównie do pudru, tuszu i podkreślenia ust błyszczykiem lub szminką. Pełen make-up robię tylko na specjalne okazje lub imprezy. Staram się nie przesadzać z malowaniem. Jestem zwolenniczką naturalności, ale czasem po prostu potrzebuję dodać sobie makijażem pewności siebie. Wiesz o co chodzi, prawda? Dzisiaj postanowiłam dodać eyeliner i bronzer do mojego stałego zestawu. Każda dziewczyna chce chyba zrobić dobre pierwsze wrażenie, he? Może i nie jestem typem osoby, która domaga się uwagi i ciągłego ślinienia się chłopaków, ale to nie znaczy, że nie lubię czuć się ładnie.
Wchodząc do salonu zobaczyłam Nicka i dwójkę innych chłopaków siedzących na kanapie. Na usta nasunęło mi się tylko jedno pytanie...  Czy wszyscy są tu tak nieziemsko przystojni?
- Wstałaś już?! Spodziewałem się, że zejdziesz dopiero  około 15 - powiedział Nick ze śmiechem.
- Sama się sobie dziwię - odpowiedziałam również się śmiejąc.
Nick ma w sobie coś takiego, że jak widzisz go uśmiechniętego, automatycznie też zaczynasz się uśmiechać. Na powitanie przytuliłam chłopaka, który odwzajemnił uścisk.
- To ty jesteś TĄ Rosalie? - spytał jeden z nieznanych mi chłopaków. Oboje byli tak zdziwieni, jakby co najmniej ducha zobaczyli.
- Yyy wydaję mi się, że tak - powiedziałam i wyciągnęłam rękę w ich stronę. Ich plany były jednak trochę inne niż moje, gdyż pociągnięta za dłoń, wpadłam w żelazny uścisk jednego z nich.
- Panie, chyba spotkałem anioła - rzekł brunet, który przez kolejne pół minuty nie miał zamiaru mnie puścić. Ta sytuacja była co najmniej komiczna śmieszna.
- Ja też chcę przytulić Rose! Puszczaj ją baranie! - krzyknął blondyn, który obejmował mnie przez kolejne 30 sekund. Nick tylko stał z tyłu i oglądał tą całą scenę z wyraźnym uśmiechem na ustach.
- Dobra, dobra chłopcy, dajcie jej oddychać - mówił - Rose, poznaj Mike'a i Matta.
- Miło mi Was poznać chłopcy - powiedziałam z uśmiechem.
- Nam Ciebie też. I to bardzooo - odpowiedzieli chórem.
- Boże, dziewczyno, skąd Ty się urwałaś? Z wybiegu Victoria's Secret Fashion Show?! - spytał Matt.
- Cóż właściwie to przegapiłam casting do VS, ale zawitałam na wybiegu Dior'a i Versace, więc...
- CO?! - krzyknęła cała trójka. Muszę przyznać, że wyglądali przezabawnie. Ich oczy były jak 5 złotówki, a usta rozchylone na maxa. Dajcie mi aparat, szybko!
- Ty tak na poważnie?- zapytał Mike z ciągłym szokiem.
- Nie, ale było zabawnie zobaczyć Wasze miny - odpowiedziałam pewna siebie. Ich wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Nick zaczął się śmiać, a Mike i Matt...
- Zaraz cię dorwę! Żeby dziewczyna mnie wkręcała!? - krzyknął Mike i wraz ze swoim kolegą zaczęli gonić mnie po salonie, kuchni i schodach. Rzecz jasna cały czas się śmialiśmy co sprawiało, że czułam się luźno w ich towarzystwie. Po 2 minutowej gonitwie i krzykach w końcu mnie złapali.
- Co Ty robisz?! Debiluuuu! - darłam się, kiedy Matt zarzucił mnie sobie na ramie i rzucił na sofę, przytwierdzając mnie do niej. Mike natomiast zaczął mnie gilgotać co spowodowało u mnie jeszcze większy wybuch śmiechu.
- Przestań! Boże, proszę. Przepraszam! - widać mieli z tego niezły ubaw, bo kontynuowali znęcanie się nade mną. W tym samym czasie usłyszałam dźwięk otwieranych się drzwi.
- Jesteśmy! - krzyknął ktoś na korytarzu. Chwilę później do salonu weszła wysoka blondynka, o specyficznej urodzie. Jak dla mnie wyglądała jak bogini. Długie nogi, piękne rysy twarzy, idealna figura i charakterystyczne brwi, które moim zdaniem nadawały jej uroku. Za nią weszło 3 chłopaków, dzięki którym zaczęłam myśleć nad tym czy w Kandzie są sami przystojni faceci. Strzelam, że dwóch z nich to bracia. Mają specyficzny kształt twarzy i takie same oczy.
- Widzę, że coś przerwaliśmy? - wtrącił się jeden z chłopaków z widocznym rozbawieniem.
- W zasadzie to jestem Wam wdzięczna  - odpowiedziałam, a cała czwórka zdołała się jakby rozluźnić. Wszyscy szeroko się uśmiechnęli co sprawiło, że poczułam się swobodniej.
- W zasadzie to tak. Tak przerwaliście - dopowiedział Matt, przybierając podobną do mnie pozę.
- Oh zamknij się już Matthew! - powiedział Nick podchodząc do mnie i przy okazji zdzielił Matta po głowie.
- Rose to Harley, Margo, Cameron i Austin. Kochani to Rose.
- Cześć Rosy! Miło mi Cię poznać - powiedziała Margo i przytuliła mnie, dając mi również całusa w polik.
- Mi też miło, Margo - kiedy przywitałam się z resztą usiedliśmy wszyscy na kanapie.
- Justin się zdziwi... i to kurewsko mocno - szepnął sam do siebie Harley, choć chyba zbyt głośno mu to wyszło, bo i tak wszyscy usłyszeli jego komentarz.
- Co? Jaki Justin?- spytałam zdezorientowana.
- Nic, nic! Więc Rose... Jak ci się podoba w Kanadzie? - spytał Harley, sprytnie zmieniając temat. No nie ważne.
- Jak na razie nie mogło być lepiej, na prawdę. Spodziewałam się zupełnie czego innego, a tym czasem jestem pozytywnie zaskoczona.
- My też jesteśmy! - powiedział Cameron.
- Wyobrażaliśmy sobie Ciebie jako blond dziwkę ze sztucznymi cyckami albo kujonice. A tymczasem wyglądasz... wow! Fantastycznie! - nie wiedziałam jak to skomentować. Dlatego postanowiłam, że...
- I'm so fancy! You already know. I'm in the first line from LA to Tokyo! - zaśpiewałam, na co reszta się zaśmiała.
- Jesteś zabawna! - powiedziała śmiejąca się Margo. - Już Cię lubię!
- Chcecie kawy? - zapytał Nick, a po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi zniknął w kuchni.
- Zatem... Witamy w naszym domu Rose - zaczął Harley. - Może masz jakieś pytania? Nie wiem od czego powinienem zacząć.
- Mam sporo pytań. Pytanie nr 1 brzmi: Co ze szkołą? Tak bardzo jak nie chcę tego wiedzieć, tak muszę.
- Zostałaś przydzielona do West School. Ta dwójka - machnął brodą na Matta i Mike - też tam chodzi, więc nie masz się co martwić, oni o Ciebie zadbają. Plan dostaniesz pojutrze rano. Co do popołudnia to czuj się wolna. Nie chcemy Cię ograniczać. Idź tam, gdzie chcesz i rób to co chcesz. Czuj się jak u siebie w tym domu, jak i w domu obok. Myśl o nas jako o przyjaciołach, a nie o opiekunach. Rób wszystko tak, jak robisz to w Nowym Jorku. Przez te 2 miesiące to jest też Twój dom.
- Awhh, dziękuję! Nawet nie wiecie jak dobrze słyszeć coś takiego. Mam nadzieję, że nie uprzykrzę Wam życia przez ten czas.
- Ty?! Przestań! Możesz nam jedynie go umilić - powiedział Austin.

Kolejne 2 godziny spędziliśmy na poznawaniu się. Muszę przyznać, że to świetni ludzie. Opowiadali mi o tym jak się tu znaleźli i gdzie się poznali.
Smith obiecał mi pokazać miasto, a wieczorem idziemy do klubu. Tak wiem, obiecałam rodzicom, że nie będę imprezować. A oni obiecali mi, że się poprawią. Nie będę jedyną, która nie przestrzega reguł.
Wchodząc do auta zastanawiałam się co u Thomsonów i Joe'ego. Ciekawe jak wyglądają ich mieszkania.
- Gotowa? - spytał Nick, siadając na miejscu kierowcy.
- Gotowa - odparłam. Jechaliśmy w stronę centrum, kiedy chłopak zapytał..
- Masz prawo jazdy?
- Jasne, że tak.
- To jak będziesz chciała to śmiało bierz moje auto. Normalnie czym jeździsz?
- Nie mam swojego samochodu.
- Jak to? Wydawało mi się, że mówiłaś, że Twoi rodzice są bogaci?
- Bo są. Ale to oni mają pieniądze-nie ja. Chcą mi kupić samochód na urodziny i jestem im za to wdzięczna, bo pewnie wielu na moim miejscu skakałoby z tego powodu z radości, ale mi wystarczyłoby gdyby poświęcili mi trochę uwagi... i nic więcej. Z resztą, dużo by mówić.
- Okej piękna, wyjaśnisz mi potem, bo teraz wysiadamy - powiedział po czym wyszedł z auta i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Znaleźliśmy się w środku miasta, które muszę przyznać ma swój urok.
Przechodziliśmy przez kolejne ulice, a Nick opowiadał mi gdzie co jest. Muszę przyznać, że dobrze czuję się w jego towarzystwie, a tematy z każdą chwilą się mnożą.
Po ponad dwu godzinnej wędrówce postanowiliśmy usiąść na ławce w parku. Dzień powoli dobiegał końca, więc nie zostało nam za dużo czasu, ze względu na to, że musimy przygotować się jeszcze do imprezy.
- Miałaś dokończyć coś o rodzicach, pieniądzach i aucie o ile dobrze pamiętam.
- No tak... Wydawać się może, że narzekam. Ludzie z zewnątrz mogą sobie pomyśleć 'ma kasę, rodzinę, przyjaciół, chłopaka, zaplanowaną przyszłość- czego ona jeszcze chce?!'. Jednak to tak nie działa. Jak już mówiłam to moi rodzice mają pieniądze- nie ja. Za to ja nie mam rodziców. Nie wiem jak ty, ale jeśli miałabym zdefiniować pojęcie 'rodzice' to powiedziałabym, że są to dwie najbliższe osoby, które od samego przyjścia na świat wychowują mnie, patrzą jak dorastam i dają mi poczucie bezpieczeństwa i prawdziwy dom. Tymczasem nic z tego się nie zgadza. Zostałam wychowana przez gosposię, a Alexander i Alice mogą śmiało nazwać się gośćmi w domu - trzymając telefon w ręce powiedziałam - widzisz to? Iphone. Dostałam go od rodziców w ramach rekompensaty za ich nagły, miesięczny wyjazd. Tylko czy to ma sens? Wyjeżdżają, przyjeżdżają, dają mi drogi prezent, po czym wszystko się powtarza. Ja... ja nie chcę tego. Nie potrzebuję drogich upominków, tylko rodziców, rozumiesz? Pewnego dnia, zbuntowałam się. Od tamtej pory rodzice utrzymują mnie tylko pod względem wyżywienia, dachu nad głową i płacą za moją szkołę. Gdziekolwiek chciałabym wyjść, kupić sobie coś- muszę, a raczej chcę na to sama zarobić. Co innego to kieszonkowe, które dostaję od nich na moje drugie konto. Rzadko go używam. Wiem, że kiedyś mi się przyda, jednak teraz jest ono zbędne. Stałam się samodzielna i już nie potrzebuję ich do szczęścia. Oni nigdy się nie zmienią. Jedynie żal mi mojego brata Maxa. Ma 13 lat i wiem, że trudno mu z tym, że nie ma rodziców. Ja i Sophie staramy się ich zastąpić, ale to... to nie to samo - powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza, którą szybko starłam rękawem.
- Hej! - chłopak złapał mnie za brodę, żebym na niego spojrzała - Nie chcę, żebyś płakała. Nie zasługujesz na to. Posłuchaj mnie. Jesteś jedną z najbardziej niezwykłych osób jakie poznałem. Nie masz względu na to jacy są Twoi rodzice, ale Ty sama możesz zdecydować jaka będziesz.Rób wszystko, żeby nie stać się tacy jak oni, a wszystko będzie dobrze. Bądź sobą. Myślę, że w Twoim wypadku to wystarczy - skończył, a ja wtuliłam się w niego jak najmocniej umiałam. Dawno o tym nikomu nie mówiłam. Chyba najzwyczajniej nie miałam komu. - Chodź, musimy się już zbierać, mała.
                                                     ***
Stanęłam przed lustrem- ostatni raz przeglądając się w nim. Wyglądam okej. Z taką myślą zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie trójka chłopaków- Nick, Cameron i Austin.
- Wow! Jesteś... znaczy wyglądasz nieziemsko - powiedział Austin, kiedy tylko mnie zauważył. Pozostała dwójka odwróciła się w moją stronę na jego komentarz. Po ich minach wnioskuję, że rzeczywiście nie wyglądam najgorzej.
- Dziękuję, a gdzie reszta?
- Nie mogą iść, przykro mi. To jak, zbierany się ? - spytał Smith.
Zajechaliśmy pod klub, który wydawał się ogromny. Już w aucie dało się usłyszeć mocny bit. Wyszłam z samochodu, a pierwsze spojrzenia facetów zaatakowały moje ciało. No tak...
Bez problemu dostaliśmy się do środka, gdzie trwała zabawa. Brakowało mi tego.
- Od czego zaczynamy? Alkohol? - zaśmiał się Cameron i pokierował mnie do baru. Nick i Austin zniknęli, gdzieś w tłumie. Podeszliśmy do barmana i zamówiliśmy po shotcie.
- Chcesz zatańczyć? - zapytał
- Może później do Ciebie dołączę - odpowiedziałam, a chłopak mrugnął do mnie i odszedł w stronę parkietu. Uwierzcie mi, też chciałam iść zatańczyć, ale potrzebuję się przełamać. Na ogół jestem odważna, jednak tym razem postanowiłam wesprzeć moją pewność siebie kolejnymi dawkami alkoholu. Po jego wypiciu, wyszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Na początku trochę nieśmiało, ale z każdą kolejną sekundą zatracałam się, a moje ciało oddawało się w wir muzyki. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy poczułam, jak jakiś nieznajomy łapie mnie w pasie. Zapach drogiego perfumu uniósł się w powietrzu, tak jak dźwięk jego głosu.
- Jak masz na imię, kochanie? - zapytał seksownym tonem.
- Teraz to nie ma większego znaczenia - odpowiedziałam i zaczęłam mocniej ruszać biodrami. Odwróciłam się twarzą do nieznajomego. Chłopak z którym tańczyłam był niesamowicie przystojny. Jego ręce były pokryte w tatuażach, co niezwykle mnie kręci. Chyba zobaczyłam cholernie przystojnego anioła.
Przetańczyliśmy kolejne 2 piosenki razem, aż w końcu postanowiliśmy usiąść. Chłopak zaprowadził mnie do stolika, przy którym siedziała trójka kolesi. Było ciemno, więc z daleka nie mogłam zobaczyć ich twarzy.  Podeszliśmy bliżej, a ja zobaczyłam moją kochaną trójkę. Spragniona wypiłam całego drinka Nicka.
- O Rosalie, tu jesteś! - powiedział Cameron.
 - Widzę, że poznałaś już Justina?

Momentalnie mnie zatkało a drink prawie ponownie "ujrzał światło dzienne" - co kurwa? 
~*~
Cześć kochani! Nareszcie pojawił się Justin, co? :D 
Rozdział taki bardzo... hmm wprowadzający. Mam nadzieję, że Wam się spodobał.
Ostatnio 2 były komentarze, a przepraszam czytający jest 14! Zmotywujcie nas trochę do pisania. Chciałybyśmy poznać Waszą opinię, co Wam się podoba, co nie, jak sobie dalej to wyobrażacie, obawy, przemyślenia... cokolwiek! 
ZAPRASZAMY NA ASKA
KONIECZNIE SKOMENTUJ! 

7 komentarzy:

  1. Rozdział super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy rozdziały będą dłuższe? Bo jak na razie są za krótkie! Pomysł na opowiadanie jak na razie jest dobry, nawet bardzo! W końcu pojawił się Justin ;). Nie popełniasz błędów ortograficznych ani interpunkcyjnych, podoba mi się to, hehe ;). No cóż, czekam na następny i mam nadzieję, że będzie choć odrobinę dłuższy i będzie coraz więcej Justina :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj znalazłam to opowiadanie i już jestem w nim zakochana<3 Nie mogę się doczekać dalszej akcji.. i Justina jako bad boy'a ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny? Bo już nie mogę się doczekać xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodajcie jak najszybciej bo nir mogę się doczekać :) kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  6. Osoby które czytają mogłyby łaskawie komentować bo to będzie motywować do dalszej pracy nasze pisarki :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly